poniedziałek, 9 lutego 2015

Zapiski wojenne kapelana 14th Louisiana - cz. 9


Generał Lee zdecydował się wkroczyć do Pensylwani. Dla zabezpieczenia tyłów musiał zlikwidować federalne posterunki w Martinsburgu i Harpers Ferry. To zadanie miał wypełnić korpus gen Jacksona. Lee poprowadził swoje główne siły na zachód w kierunku Hagerstown i czekał aż Jackson upora się ze swoją pracą. Ojciec Sheeran podróżował na północny-zachód razem ze "Stonewallem" Jacksonem.

6 września 1862
Liczne pola kukurydzy przynoszące obfite plony, dobrze utrzymane pastwiska, mnogie i piękne sady, w których drzewa uginały się pod ciężarem wybornych owoców, spichlerze i zagrody wypełnione zbiorami, drobiem i nierogacizną, przedstawiało przyjemny kontrast ze zniszczonymi polami i splądrowanymi gospodarstwami północno-wschodniej Wirginii. Tutaj najwyraźniej ludzie tylko słyszeli o wojnie, nie doświadczyli jej niszczących skutków. Podczas naszego marszu, ludność wychodziła na drogi, żeby nas zobaczyć. Wśród tłumów widzieliśmy nieco przyjaznych fizjonomii, jednak większość patrzyła na nas z pozorną obojętnością.

Kiedy dotarli do miejscowości Frederick:

Te trzy mile przewędrowałem snując poważne przemyślenia. Okoliczny kraj, pobliskie wzgórza, odległe góry Blue Ridge, wszystko to byli moi starzy znajomi. Kiedy w czasach mojej nauki podróżowałem koleją z Baltimore do Cumberland, była to bardzo szczęśliwa kraina, a tak się teraz malowała w mojej wyobraźni. Byłem zasmucony, że Unia, która niegdyś była moim politycznym bożyszczem, jest teraz rozbita na zawsze.

Widziałem przyczyny i skutki, jak bardzo mocno były ze sobą związane."Idee rodzą konsekwencje" jak mówił słynny autor - historia naszego kraju z całą mocą to potwierdza. Jakieś 20 lat temu kilku fanatyków mieszkających w Nowej Anglii zaczęło nauczać o wolności i humanitaryzmie, chcąc zburzyć nasz społeczny i polityczny gmach. "Wolność" została użyta jako płaszcz do zakrycia ich destrukcyjnych planów. Wzniecili ogień społecznej i politycznej niezgody, który wkrótce rozprzestrzenił się po naszym szczęśliwym kraju, ogarniając go pożogą. Takie było następstwo idei. Taka przyczyna. Skutkiem jest wojna niesprawiedliwa, okrutna, barbarzyńska i nieludzka, która ma na celu zaprowadzenie siłą tych niszczących zasad.





Takie to myśli mnie nurtowały, podczas mojej krótkiej podróży od mostu Monocasy aż do rogatek przy Frederick. Moje rozważania zostały przerwane przez "niewielka drakę". Jeden z naszych ludzi, który najprawdopodobniej wypił więcej niż to było konieczne, spierał się z damą przy rogatkach miejskich. Pani utrzymywała, że on wziął bekon za który nie zapłacił, krzycząc że ona jest "unionistką" i nie musi być zmuszana do udziału w konfederackiej rebelii. Zainterweniowałem w tej sprawie. Kobieta doszła do wniosku, że się pomyliła. Powiedziałem jej, że nie powinna być tak nieżyczliwa by oskarżać ludzi o nieuczciwość bez niezaprzeczalnych dowodów, jednak jej przebaczymy, jeśli wzniesie potrójny okrzyk na cześć Jeffa Davisa. Dama odmówiła, jednak kiedy ją opuszczaliśmy była w o wiele lepszym humorze.

* * *


Po dotarciu do Frederick, kiedy oglądałem koszary spotkałem jedną z Sióstr Miłosierdzia, które opiekowały się szpitalem [Konfederaci obozowali nad brzegami Monocacy, zaraz za miastem]. Zsiadłem z konia, by z nią porozmawiać, jednak ku memu zdziwieniu, siostra była bardzo zakłopotana. Szybko poznałem przyczynę. Miałem na sobie konfederacki mundur, a zauważyłem kilku jankeskich chirurgów i oficerów na balkonie koszar, którzy bacznie mnie obserwowali. Biedna siostra, obawiała się pewnie iż mogą oni uznać, że przekazuje informacje nieprzyjacielowi i okazuje sympatię rebeliantom. Kiedy to spostrzegłem, dosiadłem konia i bezceremonialnie zakończyłem naszą znajomość, i nie próbowałem później jej ponowić.

Sprawy naszych chłopców przypomniały mi, że powinienem przynajmniej włożyć czystą koszulę, zanim stanę w obecności cywilizowanych istot. Odwiedziłem żydowski sklep z ubraniami, w towarzystwie chłopców którzy wkrótce zaopatrzyli mnie w białą koszulę, chustkę i wiele innych przydatnych artykułów. Sklepikarz kiedy zobaczył kim jestem, zaprosił mnie do pokoju i zaproponował wodę, mydło i ręcznik. Och, cóż za szczęśliwa chwila! Porządne mycie i czysta koszula to luksusy za którymi tęskniłem przez ostatnie trzy tygodnie.
Czując powagę mojej nowej, białej i dobrze nakrochmalonej garderoby udałem się do domu oo. jezuitów (we Frederick), przez których zostałem bardzo uprzejmie przyjęty. Miałem przyjemność spotkać o. Huberta (konfederacki kapelan o. Darius Hubert, posługujący w 1st "Nelligan's" Louisiana Infantry), którego nie widziałem od czterech dni. On, podobnie jak ja, był przybrany konfederackim błotem.


Było około 4 po południu i pozostawało jeszcze parę godzin dziennego światła, więc pomyślałem że mogę je wykorzystać do oglądnięcia miasta. Miejscowość była zatłoczona, żołnierzami którzy przyszli tu oglądać i kupować. Wielu z nich było ubranych w nowe koszule, a niektórzy nawet nosili rękawice. Zakład golibrody został wzięty szturmem, a sklepy były pełne kupujących. Okna, drzwi, balkony były zapełnione paniami pragnącymi wykazać entuzjastyczne uczucia. Kiedy wchodziliśmy do miasta, federalna flaga ciągle powiewała nad ratuszem, w miejscu trudno dostępnym. Wkrótce nasi chłopcy zdarli ją z masztu.


Kiedy zobaczyłem tę flagę, teraz symbol tyranii podarty w strzępy wśród okrzyków tysięcy ludzi, naszły mnie smutne przemyślenia. Niewiele lat temu taka właśnie flaga była symbolem naszej narodowej wielkości i dla obrony jej każdy mieszkaniec Południa poświęcił by życie. Jednak teraz stała się sztandarem tyranii i niesprawiedliwości, a jej ściągnięcie wzbudziło entuzjazm ludzi z Południa. Tak właśnie przemija postać ziemskich rzeczy.

Gdy już obejrzałem większą część tego pięknego miasta, wróciłem do domu oo. jezuitów, gdzie uczestniczyłem w smacznej kolacji, a następnie wcześnie udałem się na spoczynek. Byłem zmęczony jednak mój umysł ciągle był zjęty myślami i scenami minionego dnia. Jak bardzo ta noc była inna od pozostałych nocy z ostatnich pięciu tygodni. Od czasu jak wyruszyliśmy z obozu Wheat na Cedar Mountain aż do naszego przybycia w pobliże Frederick - miałem przed oczami obrazy krwi, rzezi, zmęczenia, głodu, pragnienia. Widziałem setki i tysiące moich towarzyszy ustawionych w szyki bojowe, słyszałem grzmoty artylerii i czułem drżenie ziemi. Słyszałem głośne okrzyki triumfu, tak jak i lamentacje rannych i umierających. Widziałem najgorsze odruchy ludzkiego serca określane jako "wolność" i "człowieczeństwo". I widziałem patriotyzm bardziej szlachetny, bardziej wzniosły, bardziej mężny i rycerski niż kiedykolwiek zapisany w dziejach świata.

Jednak tej nocy nie spędzałem na męczącym marszu, nie w pod namiotem w obozie, nie w chwale pola bitwy, nie w szpitalu wśród stłumionych jęków krwawiących pacjentów. O nie. Tej nocy przebywałem w spokojnych ścianach klasztoru. Przede mną obraz mojego ukrzyżowanego Zbawiciela, w pobliżu wizerunek Jego Niepokalanej Matki. Te i inne pobożne sprzęty przypomniały mi moją cichą celę w Nowym Orleanie, i tak jakbym miał skrzydła, przeniosłem się tam chroniąc przed widokiem krwawych zmagań niszczących teraz nasz kraj.
Takie właśnie myśli obracały się w mojej głowie, aż około godziny 11 w nocy, przestałem myśleć o sprawach Marsa i poddałem się Somnusowi.

piątek, 31 października 2014

Zapiski wojenne kapelana 14th Louisiana - cz. 8


Pojawiły się meldunki o kolejnym starciu w pobliżu Chantilly, 7 mil na północ od Centerville. Wiedząc, że będzie tam potrzebny przy rannych, o. Sheeran pojechał w kierunku nowego pola bitwy.

2 września 1862
Ruszyłem w drogę z Sudley's Mills w kierunku Middlebury do Fairfax i rogatek Alexandrii przy których zakręciłem w prawo. Towarzyszył mi starszy dżentelmen z Luizjany o nazwisku Miller, oraz ojciec oficera który zginął podczas bitwy w piątek [tym oficerem był prawdopodobnie major M.B. Miller z Luizjany].

Podczas podróży  mijaliśmy wiele wozów wypełnionych zaprowiantowaniem, które dobrzy ludzie z okolicy wysłali naszym rannym żołnierzom. Ten dobrowolny dar pokazał jak głęboko miejscowa ludność była za Sprawą o jaką walczyli nasi patrioci.
Podróżowaliśmy jeszcze kilka mil, w pobliżu Aleksandrii zobaczyliśmy maruderów.
Starszy pan, mój towarzysz, bolejąc nad stratą swojego syna, był oburzony widząc wielu żołnierzy, którzy zostali w tyle, i z trudnością można go było powstrzymać od kłótni z nimi. Często wykrzykiwał do nich, że nie są warci bycia żołnierzami dzielnej armii spod Manassass.
Mój towarzysz był dla maruderów bardzo nieprzyjemny, tym bardziej, że wielu nie zasługiwało na takie nagany, byli w fatalnym stanie.

Około godziny 2 po południu dotarłem do naszego pułku w pobliże Chantilly, rodzinnej posiadłości gen. Stuarta. Dowiedziałem się od żołnierzy, że w wyniku walk poprzedniego wieczora, nasz pułk, teraz znacznie przetrzebiony, stracił 2 zabitych i 20 rannych. To była ta bitwa, w której zginął jankeski generał Kearney [gen. brygady Phillip Kearny, o. Sheeran niepoprawnie zapisał jego nazwisko] i jeszcze jeden federalny generał.
Było mi przykro słyszeć, że nasze regimenty tym razem nie poradziły sobie tak dobrze jak zwykle.

Około godziny piątej poniedziałkowego popołudnia, uformowaliśmy linię bojową, z 1st Louisiana Brigade po naszej prawej stronie i pewną liczbą regimentów z Georgii po lewej. Wysłaliśmy tyraliery naprzód, kiedy nagle Jankesi z ukrycia w lesie otworzyli silny ogień w naszym kierunku. Ten ostrzał przywrócił naszym chłopcom dawnego ducha i rozpoczęli oni atak na nieprzyjaciela.
Jakiś nowicjusz pełniący obowiązki adiutanta, galopował wzdłuż naszych linii, krzycząc że Jankesi nadciągają w trzech silnych kolumnach i usiłują obejść i rozbić nasze prawe skrzydło. Ta informacja, która powinna była dotrzeć tylko do generała, wzbudziła panikę w kilku naszych regimentach, przez co mieliśmy bardzo szczupłe siły by przeciwstawić się natarciu wroga. Regiment z Georgii zrejterował, wielu z tych żołnierzy nie było w stanie wrócić do szeregów pomimo wysiłków swoich dzielnych oficerów. W czasie tej bitwy również dwa pułki z Luizjany nie pokazały swojej zwykłej waleczności. Jednak 14th i 5th Louisiana, mężnie trwały na pozycjach, dzielnie walcząc z przeciwnikiem, a w końcu z sukcesem wypierając nieprzyjaciela z pola.

Wzięliśmy do niewoli 1300 jeńców, później widziałem ich apel. Ponieważ musiałem sprawdzić gdzie są nasi zabici i ranni, udałem się do naszego szpitala oddalonego ok. dwóch mil od pola bitwy.
Tej nocy do późnych godzin zajmowałem się tak potrzebami duchowymi, jak i myciem i opatrywaniem tych którzy nie zostali jeszcze stąd odesłani.
Mój stary przyjaciel, pan Miller, towarzyszył mi i starał się ze wszystkich sił pomagać jak najlepiej. Był protestantem i nie uznawał spowiedzi i innych sakramentów. Jednakże chodził między rannymi pytając każdego z nich czy są katolikami, a jeśli tak, wtedy wzywał mnie.

Po zakończeniu posługi przy rannych i zmarłych w Chantilly, o. Sheeran podjął podróż na północ i dołączył do swojej brygady w pobliżu miasta Dranesville. Tam usłyszał wiele domysłów na temat gdzie Jackson poprowadzi swoje wojsko. Po przejściu przez Leesburg 4 września było jasnym, że będą przekraczać Potomak.

4 września

Długo pielęgnowane marzenie niektórych redaktorów i wojskowych z głębokiego zaplecza właśnie zaczęło się realizować. Mieliśmy najechać Maryland. Większość naszych żołnierzy ekscytowała się tą wieścią, sądząc że w Marylandzie tysiące rekrutów zaciągnie się pod nasze sztandary, i dzięki nim zaniesiemy wojnę do kraju nieprzyjaciela, a my już niedługo rozwiniemy naszą flagę na brzegu rzeki Susquehanna. Muszę przyznać, że nie podzielałem tych świetlanych wizji. Raczej patrzyłem na całą sprawę, jak na eksperyment którego wynik był bardzo wątpliwy.


Następnego dnia jak oddziały przeprawiły się przez rzekę do Marylandu, o. Sheeran zanotował:

5 września

Przejechałem powoli na drugą stronę i zanosiłem pokorne modlitwy do Boga żeby ta wyprawa przyniosła korzyści dla sprawy o którą walczyliśmy.

czwartek, 30 października 2014

Stopnie generalskie w Wojnie Secesyjnej 1861-1865


Zapraszamy na naszą stronę internetową, gdzie opublikowaliśmy artykuł pt. "Stopnie generalskie w Wojnie Secesyjnej 1861-1865".
Mogło by się wydawać, że taka kwestia jak liczba generałów podczas Wojny Secesyjnej nie budzi większych kontrowersji. Jednak historycy do dziś badają ilu tak naprawdę generałów służyło podczas tego konfliktu. Również polski historyk, pan Szymon Gołębiewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zmierzył się z tym problemem.

LINK do artykułu
http://csaregiment.pl/pl/artykuly/ludzie/147-stopnie-generalskie-w-wojnie-secesyjnej-1861-1865.html


niedziela, 26 października 2014

Relacja z przemarszu w Górach Stołowych


Zapraszamy na naszą stronę internetową, gdzie znajduje się relacja z przemarszu jaki odbyliśmy na terenie Gór Stołowych w dniach 17-19 października 2014.
W przemarszu wzięło udział 4 członków 14 Louisiana Infantry Regiment i 1 przedstawiciel 58th New York State Volunteers Regiment.

Artykuł znajduje się TUTAJ

A poniżej prezentujemy kilka zdjęć z  przemarszu:






piątek, 19 września 2014

Kapelusze z czasów Wojny Secesyjnej

Żołnierze Konfederacji jako nakryć głowy najczęściej używali kapeluszy. Może to dziwić osoby, które pobieżnie interesują się tematyką Wojny Secesyjnej, ponieważ w powszechnym odbiorze to kepi w kolorze szarym jest "flagowym" nakryciem głowy Konfederatów. Jednak już po pierwszym roku wojny kapelusze stanowiły większość żołnierskich nakryć głowy.


Przyczyna była prosta. Nikt w tamtych czasach nie chodził z gołą głową. Rekrut przychodził do wojska w swoim prywatnym kapeluszu i w nim później służył. Podobnie było z koszulami i kocami - najczęściej używało się tych przyniesionych z domu. Biorąc pod uwagę kłopoty aprowizacyjne na Południu jest to zupełnie zrozumiałe.



Z rekonstruktorskiego punktu widzenia warto zauważyć, że amerykańskie kapelusze z połowy XIX wieku różnią się znacznie fasonem od tych używanych dzisiaj. Z jednym wyjątkiem. Kapelusz, który praktycznie w niezmienionej formie przetrwał do naszych czasów jest melonik.

Planując zakup nakrycia głowy warto mieć na uwadze powyższe uwarunkowania. Na szczęście istnieje kilka sklepów internetowych, gdzie można kupić znakomitej jakości epokowe kapelusze. Poniżej przedstawiamy zdjęcia z dwóch z nich.
Osoby o talentach manualnych, lub posiadające dostęp do pracowni modniarskiej, dzięki bardzo bogatym materiałom fotograficznym mogą pokusić się o zrobienie kapelusza własnoręcznie.

Zdjęcia ze sklepu http://www.dirtybillyshats.com/

Beehive Farmer

Bowler

High Beehive

Low Bowler

Low Crown Beehive

Mosby

Sam Clark

Sugarloaf Crown


Zdjęcia ze sklepu http://benderhats.com/

Bell crown

 Bowler Crown

Dome Top Arabia

Flat Top Bowler

Porkpie

Telescope Crown

I na koniec nieco oryginalnych zdjęć:










środa, 17 września 2014

"Hoover’s Gap", Szwecja, 4-7.09.2014


Początek września podarował nam mieszane uczucia. Odbyły się wtedy dwie, znakomite imprezy, niestety obydwie w tym samym czasie. Oczywiście w obydwu wzięliśmy udział.
O imprezie w morawskim Valdikovie pisaliśmy w przedostatnim wpisie (TU jest link do relacji).

Dzisiaj zapraszamy do przeczytania relacji z "Hoover's Gap", ze Szwecji.

LINK DO ARTYKUŁU

http://csaregiment.pl/pl/imprezy/2014/145--qhoovers-gapq-szwecja-4-7092014.html