Ciężko pisać recenzję na temat, do którego ma się emocjonalny stosunek. Szczególnie, kiedy jest się miłośnikiem Wojny Secesyjnej i mieszka się w Polsce, gdzie literatura dotycząca tego konfliktu jest niezwykle skromna. Co prawda rok 2013 obrodził wieloma publikacjami o tej wojnie, niemniej jednak z wielką radością witana jest każda praca na ten temat.
Nic więc dziwnego, że nowa książka wydawnictwa Bellona - "Antietam 1862" pióra Piotra Groblewskiego, również została powitana w szeregach 14th Louisiana z wielkim zadowoleniem.
Niestety oprócz licznych zalet tej publikacji występują również wady. Z góry należy uprzedzić, że wad jest niewiele i jeśli będzie kolejne wydanie (czego serdecznie życzymy), z łatwością można je wyeliminować.
Największą wadą jest brak korekty. Literówki i błędy stylistyczne są tak liczne i rzucające się w oczy, że pozwalają domniemywać, iż stanowisko korektora w Bellonie jest nieobsadzone. Tak więc do licznych literówek, jak choćby do częstego nazywania gen. Jonstona per "Johnson" należy się po prostu przyzwyczaić.
Rzucają się też w oczy błędy dotyczące militariów. Przykładem jest opis pocisku Minie, który nazwano "kulą o cylindrycznym kształcie". Często też możemy się natknąć na słowo "pistolet" tam gdzie powinien być "rewolwer".
Poza tym układ książki może być nieco uciążliwy dla osoby, która ma małe pojęcie o wojskowej stronie konfliktu - najpierw 50 stron opisu Kampanii Półwyspowej, a potem dopiero charakterystyka walczących wojsk. O wiele wygodniejszym dla czytelnika jest układ kiedy najpierw opisuje się walczące armie pod kątem uzbrojenia i organizacji, a później ich poczynania w polu.
Samo przedstawienie organizacji wojsk pozostawia nieco do życzenia. Przy opisie armii dokładnie opisany jest szczebel pułkowy, a praktycznie nic nie ma o szykowaniu brygad, dywizji i korpusów - te informacje trzeba wyłapywać przy okazji opisów bitew, i dedukować z Ordre de Bataille bitwy nad Antietam. W sytuacji, kiedy później w trakcie lektury spotykamy się głównie z z działaniami brygad, dywizji i korpusów, jest to mocno uciążliwe dla czytającego.
Na szczęście zalet jest o wiele, wiele więcej. Na samym początku należy pochwalić autora za przystępny język. Książkę czyta się przyjemnie i płynnie. Autor nie przynudza i w ciekawie opisuje wydarzenia.
Oprócz tego niezmiernie cieszy wspomniany wyżej opisu Kampanii Półwyspowej. Chronologicznie mamy później opis kampanii gen. Pope i drugiej bitwy pod Manassas (przy okazji jest też omówiona bitwa pod Cedar Mountain, którą odtwarzaliśmy podczas naszej imprezy w Giżynie w tym roku). W polskiej literaturze jest na ten temat bardzo mało informacji, więc zamieszczenie tych wydarzeń w książce jest bardzo cenne.
Sama bitwa pod Antietam opisana bardzo rzetelnie, krok po kroku. Autor w przejrzysty sposób opisuje bitwę, ruchy poszczególnych jednostek, przyczyny i skutki poszczególnych manewrów. W połączeniu z przejrzystymi mapkami mamy dokładny i przejrzysty obraz sytuacji. W aneksie mamy wspomniany wyżej Ordre de Bataille, do czego zresztą Bellona zdążyła nas przyzwyczaić. Krótko mówiąc, wszystkie najważniejsze epizody bitwy mamy dokładnie przedstawione, pełnia szczęścia "ACW-żercy" gwarantowana.
Podsumowując, należy zaznaczyć, że liczne zalety znacznie przewyższają nieliczne wady tej publikacji. Książka napisana ciekawym językiem w przystępny sposób przybliża czytelnikowi zagadnienia Wojny pomiędzy Stanami w latach 1861-62. Przedstawione mamy działania wojenne na wschodnim teatrze od początku Wojny Secesyjnej aż do tytułowej niezwykle krwawej bitwy nad Antietam. Pozycja jak najbardziej godna polecenia.
von Munchhausen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz