Wspaniały manewr gen. Jacksona został przeprowadzony perfekcyjnie. Maszerując na północ wzdłóż gór i używając oddziałów gen. Longstreeta jako przynęty, siły Jacksona dotarły do Salem 26 sierpnia. Wykonały ostry skręt na południowy wschód i przemknęły przez pasmo Blue Ridge w Thoroughfare Gap i jeszcze tego samego dnia był w Bristoe Station, dwie mile od Manassas Junction.
Jest oczywiste, że zamiary Jacksona były zagadką dla nieprzyjaciela, również były one niewiadomą dla własnych żołnierzy. Podczas przemarszów żołnierze narzekali, że dowódcy mogą a nie chcą "dopaść tego bardzo złego człowieka [gen. Pope'a] i jego legion bandytów". Również o. Sheeran pod datą 18 sierpnia napisał:
Nie mam pojęcia czy Lee, Jackson i Longstreet wiedzą co robią.Niebawem nadarzyła się okazja, że sam o. Sheeran mógł wypróbować swoje umiejętności dowódcze.
22 sierpnia
Byłem bardzo zmęczony i poszukałem miejsca poza zasięgiem dział nieprzyjaciela, ułożyłem się na ziemi aby poczekać na przybycie doktora. Kiedy wrogie działa wkrótce umilkły, maruderzy którzy byli z tyłu, poczuli się bezpiecznie i zaczęli siadać by odpocząć w cieniu drzew. Korzystaliśmy z przyjemności chłodnego cienia, kiedy nagle dało się słyszeć wielkie poruszenie z kierunku, z którego przyszliśmy. Rozległ się krzyk "Jankesi nadchodzą!!!" Jednak nie poświęciłem temu większej uwagi, ponieważ sądziłem że jest to fałszywy alarm wywołany przez murzyńskich służących, którzy znajdowali się poniżej, między drzewami. Jednak wkrótce znów usłyszałem krzyk "Jankesi!". Wozacy powożący sanitarkami, którzy przybyli w tym samym czasie co maruderzy, zaczęli panikować. Wsiadłem na mojego Siwka i zjechałem w dół do ambulansów. Rozkazałem woźnicom aby ruszyli naprzód tak szybko jak to możliwe. Usłuchali niezwłocznie. Ponieważ nie zauważyłem żadnego oficera, objąłem dowodzenie nad maruderami i uformowałem z nich linię na drodze biegnącej przez las. Dowódca wydał rozkaz by powstrzymać ogień dopóki wróg nie znajdzie się w bliskiej odległości. Jankesi nadchodzili bardzo ostrożnie przez las. Podjechałem do naszej baterii aby poinformować dzielnego kapitana D Kina z La. G.B. [najprawdopodobniej skrót ten oznacza "Louisiana Guards Battery"] o ich nadejściu. Kiedy jechałem, popatrzyłem na lewo i cóż ujrzałem!? Generał Trimble [generał major I.R. Trimble C.S.A.] z całą swoją brygadą uszykowany w linię bojową w oczekiwaniu na nieprzyjaciela, którego ja i moi dzielni maruderzy zamierzaliśmy odeprzeć.
To był pierwszy raz, kiedy próbowałem działać jako dowódca i muszę przyznać, że poczułem się nieco zakłopotany, gdy odkryłem że jestem obserwowany przez taką osobę jak gen. Trimble. Jestem pewien, że generał z całą swoją powagą musiał się serdecznie uśmiać patrząc na moje manewry. Nieformalnie zrezygnowałem z mojej funkcji i wycofałem się na pewną odległość by zaczekać na rezultat starcia.
To był pierwszy raz, kiedy próbowałem działać jako dowódca i muszę przyznać, że poczułem się nieco zakłopotany, gdy odkryłem że jestem obserwowany przez taką osobę jak gen. Trimble. Jestem pewien, że generał z całą swoją powagą musiał się serdecznie uśmiać patrząc na moje manewry. Nieformalnie zrezygnowałem z mojej funkcji i wycofałem się na pewną odległość by zaczekać na rezultat starcia.
Kiedy gen. Jackson dotarł do Bristoe, dowiedział się, że posiłki dla gen. Pope'a przybędą wkrótce pociągiem. Natychmiast brygada z Luizjany została uformowana w linię wzdłuż torów kolejowych.
26 sierpnia
Główna kolumna korpusu otrzymała rozkaz zatrzymania się. Nadchodzące brygady wykonały rozkaz bez ociągania, ale te zamykające pochód próbowały się przedostać bliżej. Wszyscy chcieli zobaczyć "zabawę".
Wszyscy czekali teraz z ogromnym niepokojem, kiedy nieoczekiwanie rozległ się gwizd lokomotywy od strony Warrenton, najpierw z oddali, po kilku chwilach ciszy już wyraźniejszy gwizd po naszej prawej w lesie; i zaledwie ten dźwięk umilkł, a długi pociąg z pasażerami sapiąc zbliżył się do stacji. Maszynista spostrzegł zagrożenie, ale za późno dał całą parę i z dużą prędkością minął naszą linię, jednak otrzymał salwę od naszych chłopców, którzy wysłali go do pewnego miejsca na innym świecie. Jednak lokomotywa, będąca pod parą, dokonała udanej ucieczki, choć została prześwidrowana przez deszcz kul muszkietowych. To był jednak pierwszy z pięciu pociągów, które dostarczyły posiłki dla Pope'a w Warreton, a teraz były w drodze powrotnej po więcej zaopatrzenia. [Bristoe leży na linii kolejowej pomiędzy Manassa i Warreton, około 4 mil od Wareton]. Jackson postanowił, że już żadna z tych cennych lokomotyw się nie wymknie. On i kilku ludzi umieścili zapory na torach w pobliżu mostu. Generał teraz przechadzał się powoli wzdłuż szeregów i niskim głosem mówił chłopcom żeby nie marnowali amunicji, gdyż on już wszystko załatwił. Wkrótce gwizd kolejnej maszyny rozległ się z tego samego kierunku i ponieważ nie było sygnału do zatrzymania ze stacji, pociąg przeszedł z normalną prędkością przed frontem naszych luizjańskich chłopców, którzy zapomniawszy, lub chyba nie myśląc o rozkazie zasypali salwą muszkietową kocioł lokomotywy, przez co para zaczęła się wydobywać z niego we wszystkich kierunkach. Nie wcześniej jak otrzymał to powitanie, pociąg ruszył pełną siłą w kierunku zapory, która wykoleiła go z torów do jaru, i zagrzebała Abe Lincolna głęboko w błocie [Abe Lincoln to nazwa tej lokomotywy]. Głośny krzyk naszych chłopców uderzył pod niebiosa.
Kiedy zabrzmiały wystrzały obawiałem się, że ktoś z naszych ludzi mógł zostać ranny, więc pragnąłem przedostać się na front, ponieważ byłem około mili od stacji z naszymi chirurgami i ambulansami. Było teraz ciemno, a droga w niektórych miejscach była bardzo stroma, nierówna i zablokowana naszymi oddziałami i wozami artyleryjskimi. Nawet dla osoby ze znakomitym wzrokiem nie było by łatwo znaleźć drogę na stację; a dla mnie było to raczej niebezpieczne przedsięwzięcie. Wszakże zaufałem lepszemu wzrokowi mojego konia i jego zdolnościom odnajdywania drogi, które wykazał podczas naszych częstych nocnych podróży. W towarzystwie doktora ruszyłem w kierunku Bristow. Przebyliśmy krótki dystans, kiedy usłyszeliśmy odgłos kolejnej lokomotywy, wkrótce huk następnej salwy i potężne Hura! w odpowiedzi - następna lokomotywa podzieliła los swojej poprzedniczki.
Wszyscy czekali teraz z ogromnym niepokojem, kiedy nieoczekiwanie rozległ się gwizd lokomotywy od strony Warrenton, najpierw z oddali, po kilku chwilach ciszy już wyraźniejszy gwizd po naszej prawej w lesie; i zaledwie ten dźwięk umilkł, a długi pociąg z pasażerami sapiąc zbliżył się do stacji. Maszynista spostrzegł zagrożenie, ale za późno dał całą parę i z dużą prędkością minął naszą linię, jednak otrzymał salwę od naszych chłopców, którzy wysłali go do pewnego miejsca na innym świecie. Jednak lokomotywa, będąca pod parą, dokonała udanej ucieczki, choć została prześwidrowana przez deszcz kul muszkietowych. To był jednak pierwszy z pięciu pociągów, które dostarczyły posiłki dla Pope'a w Warreton, a teraz były w drodze powrotnej po więcej zaopatrzenia. [Bristoe leży na linii kolejowej pomiędzy Manassa i Warreton, około 4 mil od Wareton]. Jackson postanowił, że już żadna z tych cennych lokomotyw się nie wymknie. On i kilku ludzi umieścili zapory na torach w pobliżu mostu. Generał teraz przechadzał się powoli wzdłuż szeregów i niskim głosem mówił chłopcom żeby nie marnowali amunicji, gdyż on już wszystko załatwił. Wkrótce gwizd kolejnej maszyny rozległ się z tego samego kierunku i ponieważ nie było sygnału do zatrzymania ze stacji, pociąg przeszedł z normalną prędkością przed frontem naszych luizjańskich chłopców, którzy zapomniawszy, lub chyba nie myśląc o rozkazie zasypali salwą muszkietową kocioł lokomotywy, przez co para zaczęła się wydobywać z niego we wszystkich kierunkach. Nie wcześniej jak otrzymał to powitanie, pociąg ruszył pełną siłą w kierunku zapory, która wykoleiła go z torów do jaru, i zagrzebała Abe Lincolna głęboko w błocie [Abe Lincoln to nazwa tej lokomotywy]. Głośny krzyk naszych chłopców uderzył pod niebiosa.
Kiedy zabrzmiały wystrzały obawiałem się, że ktoś z naszych ludzi mógł zostać ranny, więc pragnąłem przedostać się na front, ponieważ byłem około mili od stacji z naszymi chirurgami i ambulansami. Było teraz ciemno, a droga w niektórych miejscach była bardzo stroma, nierówna i zablokowana naszymi oddziałami i wozami artyleryjskimi. Nawet dla osoby ze znakomitym wzrokiem nie było by łatwo znaleźć drogę na stację; a dla mnie było to raczej niebezpieczne przedsięwzięcie. Wszakże zaufałem lepszemu wzrokowi mojego konia i jego zdolnościom odnajdywania drogi, które wykazał podczas naszych częstych nocnych podróży. W towarzystwie doktora ruszyłem w kierunku Bristow. Przebyliśmy krótki dystans, kiedy usłyszeliśmy odgłos kolejnej lokomotywy, wkrótce huk następnej salwy i potężne Hura! w odpowiedzi - następna lokomotywa podzieliła los swojej poprzedniczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz