Chyba nie odkryjemy Ameryki, kiedy napiszemy że 150 lat temu ludzi śmieszyły nieco inne sytuacje niż dzisiaj. Czytając ówczesne żarty, dowcipy i anegdoty, można się o tym dobitnie przekonać. Z drugiej strony tak strasznie źle nie było, ludzie zawsze byli dowcipni, a żart żołnierski dotykał podobnych kwestii co dzisiaj, poczucie humoru było często jedynym lekarstwem na niedogodności i trudy życia na froncie.
Poniżej przedstawiamy kilka anegdot z naszej epoki.
Żołnierz z 25 Pułku z Maine drapał się obiema rękami. Oficer, który przechodził obok, zapytał:
- O co chodzi dobry człowieku, czyżby pchły?
- Pchły!? - odparł żołnierz tonem pełnym oburzenia - Myśli pan, że jestem psem? To są wszy!
***
- Mój Boże - jęknął - Jeszcze nawet nie uderzyłem o ziemię!
Podczas bitwy pod Rappahannock, generał Early zobaczył kapelana uciekającego z pola bitwy. Powiedział wtedy do duchownego:
- Przez dwadzieścia lat chcieliście się dostać do nieba, a teraz kiedy jest taka okazja, to uciekacie!
***
Książka do nauki matematyki wydana na Południu podczas wojny, zawierała następujące zadanie: "Jeśli jeden konfederacki żołnierz potrafi pokonać 7 Jankesów, to ilu Konfederatów może pokonać 49 Jankesów?"
Pies próbował ukraść jedzenie żołnierzom przy ognisku. Jeden z nich powiedział:
- Zobacz Jim! Ten pies zabiera twój posiłek!
- Nie ważne - odpowiedział Jim - Stawiam 5 dolarów, że i tak nie da rady tego zjeść.
***
Pewien żołnierz z Connecticut twierdził, że w jego kompanii jedzono tak dużo mięsa muła, że u każdego żołnierza uszy urosły o 3 1/2 cala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz