piątek, 19 września 2014

Kapelusze z czasów Wojny Secesyjnej

Żołnierze Konfederacji jako nakryć głowy najczęściej używali kapeluszy. Może to dziwić osoby, które pobieżnie interesują się tematyką Wojny Secesyjnej, ponieważ w powszechnym odbiorze to kepi w kolorze szarym jest "flagowym" nakryciem głowy Konfederatów. Jednak już po pierwszym roku wojny kapelusze stanowiły większość żołnierskich nakryć głowy.


Przyczyna była prosta. Nikt w tamtych czasach nie chodził z gołą głową. Rekrut przychodził do wojska w swoim prywatnym kapeluszu i w nim później służył. Podobnie było z koszulami i kocami - najczęściej używało się tych przyniesionych z domu. Biorąc pod uwagę kłopoty aprowizacyjne na Południu jest to zupełnie zrozumiałe.



Z rekonstruktorskiego punktu widzenia warto zauważyć, że amerykańskie kapelusze z połowy XIX wieku różnią się znacznie fasonem od tych używanych dzisiaj. Z jednym wyjątkiem. Kapelusz, który praktycznie w niezmienionej formie przetrwał do naszych czasów jest melonik.

Planując zakup nakrycia głowy warto mieć na uwadze powyższe uwarunkowania. Na szczęście istnieje kilka sklepów internetowych, gdzie można kupić znakomitej jakości epokowe kapelusze. Poniżej przedstawiamy zdjęcia z dwóch z nich.
Osoby o talentach manualnych, lub posiadające dostęp do pracowni modniarskiej, dzięki bardzo bogatym materiałom fotograficznym mogą pokusić się o zrobienie kapelusza własnoręcznie.

Zdjęcia ze sklepu http://www.dirtybillyshats.com/

Beehive Farmer

Bowler

High Beehive

Low Bowler

Low Crown Beehive

Mosby

Sam Clark

Sugarloaf Crown


Zdjęcia ze sklepu http://benderhats.com/

Bell crown

 Bowler Crown

Dome Top Arabia

Flat Top Bowler

Porkpie

Telescope Crown

I na koniec nieco oryginalnych zdjęć:










środa, 17 września 2014

"Hoover’s Gap", Szwecja, 4-7.09.2014


Początek września podarował nam mieszane uczucia. Odbyły się wtedy dwie, znakomite imprezy, niestety obydwie w tym samym czasie. Oczywiście w obydwu wzięliśmy udział.
O imprezie w morawskim Valdikovie pisaliśmy w przedostatnim wpisie (TU jest link do relacji).

Dzisiaj zapraszamy do przeczytania relacji z "Hoover's Gap", ze Szwecji.

LINK DO ARTYKUŁU

http://csaregiment.pl/pl/imprezy/2014/145--qhoovers-gapq-szwecja-4-7092014.html





poniedziałek, 15 września 2014

Warto przeczytać: Drew Gilipin Faust "This Republic of Suffering."


Książka która chciałbym polecić ma już parę ładnych lat (pierwsze wydanie w 2008 roku) i kiedy ukazała się w Stanach Zjednoczonych była sporym wydarzeniem. Jej autorka, Drew Gilipin Faust, mierzy się w niej z problematyka śmierci. Ktoś powie, co to za wydarzenie, przecież wojna to śmierć. Ta praca jednak zadaje pytania i poszukuje odpowiedzi jak ludzie tamtego czasu patrzyli na śmierć. Tą która mogła ich dotknąć, którą mieli zadać. Jak radzono sobie z żałobą, tą prywatną, osobistą, ale też całego podzielonego narodu. Musimy pamiętać że w krótkiej historii Stanów Zjednoczonych ten konflikt był najbardziej krwawy, takim pozostał po dzień dzisiejszy. Przeszło 600 tysięcy ofiar. To opłakujące ich  rodziny, często poszukujące grobów czy jakichkolwiek informacji o ostatnich chwilach swych ukochanych synów, braci, mężów. To wreszcie morze żałoby i smutku, owa tytułowa "republika cierpienia". Korzystając z bogatej bazy źródłowej autorka stara się pokazać jak żołnierze radzili sobie z możliwością śmierci, jak często godzili się z losem opierając się na swej silnej wierze. Jak starali się pogodzić przykazania "Nie zabijaj" z obowiązkami żołnierza. Jak wielu nie potrafiło tego pogodzić. Znajdowane na polach bitew karabiny, zapchane niemal po wylot lufy ładunkami są nie tylko dowodem na pogubienie się żołnierzy w bitewnym zamęcie, ale także tego że wielu nie potrafiło zabić bliźniego. Nawet wroga. Autorka zabiera nas na pobojowiska i do lazaretów, towarzyszymy grabarzom w ich posłudze i widzimy jakie problemy za sobą ona niosła. Identyfikacja zabitych, kwestie sanitarne, oznaczenie mogił, sprawy rasowe (tak właśnie tak). Makabrycznie brzmią opowieści o szajkach przedsiębiorców pogrzebowych "porywających" ciała poległych, balsamujących je i wymuszających na rodzinach pieniądze za ich oddanie. Towarzyszymy bliskim poległych w kolejnych etapach żałoby. Autorka bada kwestie powstawania cmentarzy wojskowych, podejścia państwa do tego zagadnienia. Policzenia ilu ludzi zabiła ta wojna. Naprawdę warto sięgnąć po tą książkę, szczególnie cenną myślę dla rekonstruktorów. By nie tylko wyglądać jak sprzed 150 laty, ale trochę zrozumieć i poczuć tamtych ludzi i może nieco z tego przenieś na zachowanie w czasie pokazów, biwaków czy bitew. Jeszcze na koniec mały cytat z książki:
"Staramy się nadać naszym śmiercią jakiś sens, tam gdzie nie wiemy czy on w ogóle istnieje Pokolenie wojny domowej doświadczyło poczucia strachu  jaki i nam towarzyszy-że śmierć jest jedynym końcem. Żyjemy starając się rozwikłać tą zagadkę, którą ofiary wojny domowej i ocaleni z niej, już dawno rozwikłali."

środa, 10 września 2014

New Hope Church 1864 - Valdikov 4-7.09.2014



W pierwszy weekend września, na południu Moraw, koło miejscowości Valdikov odbyła się rekonstrukcja starć pod New Hope Church 1864.
Relacja z imprezy już się ukazała na naszej stronie internetowej. Zapraszamy.

LINK DO ARTYKUŁU

http://csaregiment.pl/pl/imprezy/2014/144-new-hope-church-1864-valdikov-4-7092014.html




środa, 3 września 2014

Słowniczek: Gabions - kosze szańcowe


Kosze szańcowe, zwane również z włoska gabionami (wł. gabbione - duża klatka), to cylindry, plecione z giętkich witek, najczęściej wierzbowych. Gabiony wypełnione ziemią, to bardzo ważny element polowych fortyfikacji z czasów Wojny Secesyjnej.

Jak podaje książka "Fortyfikacja Polowa" Kazimierza Biesiekierskiego z roku 1922:
Dla plecenia koszy szańcowych wyznacza się partje po 2-ch ludzi, zaopatrzonych w nóż do faszyny, młotek drewniany, sznurek długości 0.25 m. (promień kosza), obcęgi i nożyce do cięcia drutu.
Na początku roboty zakreśla się na ziemi koło o promieniu 0,25 m. i wbija się na obwodzie jego w równych odległościach 7 kołków. Każdy z robotników bierze duże witki, zakłada je grubszemi końcami do wewnątrz za kołek i oplata w ten sposób, by dwie sąsiednie witki wzajemnie obejmowały każdy kołek, przy­czem między kołkami przeplata się jedną witkę dokoła drugiej.
Wszelkie wystające na zewnątrz końce należy obciąć, wy­stające na wewnątrz można zostawić. O ile witka się kończy, okręca się jej cienki koniec dokoła grubszego nowej witki. Dwóch ludzi może wypleść 1 kosz w przeciągu 45 min.



Na poniższej ilustracji widzimy jankeskich żołnierzy robiących kosze pod Petersburgiem w 1864 roku

Dwa kolejne zbliżenia pokazują żołnierzy z ukończonymi koszami szańcowymi:


Kolejne zbliżenie pokazuje dwóch żołnierzy transportujących kosze na miejsce przeznaczenia gdzie zostaną napełnione ziemią:

Liczne zdjęcia z Wojny Secesyjnej pokazują jak imponujące potrafiły być fortyfikacje polowe wzniesione przy użyciu koszy szańcowych.


Kosze szańcowe bardzo dobrze chroniły żołnierzy przed pociskami karabinowymi i odłamkami pocisków artyleryjskich.

Również i dzisiaj używa gabionów, tyle że plecionych z metalowej siatki, gdyż dają lepsze zabezpieczenie niż worki z piaskiem.