piątek, 31 października 2014

Zapiski wojenne kapelana 14th Louisiana - cz. 8


Pojawiły się meldunki o kolejnym starciu w pobliżu Chantilly, 7 mil na północ od Centerville. Wiedząc, że będzie tam potrzebny przy rannych, o. Sheeran pojechał w kierunku nowego pola bitwy.

2 września 1862
Ruszyłem w drogę z Sudley's Mills w kierunku Middlebury do Fairfax i rogatek Alexandrii przy których zakręciłem w prawo. Towarzyszył mi starszy dżentelmen z Luizjany o nazwisku Miller, oraz ojciec oficera który zginął podczas bitwy w piątek [tym oficerem był prawdopodobnie major M.B. Miller z Luizjany].

Podczas podróży  mijaliśmy wiele wozów wypełnionych zaprowiantowaniem, które dobrzy ludzie z okolicy wysłali naszym rannym żołnierzom. Ten dobrowolny dar pokazał jak głęboko miejscowa ludność była za Sprawą o jaką walczyli nasi patrioci.
Podróżowaliśmy jeszcze kilka mil, w pobliżu Aleksandrii zobaczyliśmy maruderów.
Starszy pan, mój towarzysz, bolejąc nad stratą swojego syna, był oburzony widząc wielu żołnierzy, którzy zostali w tyle, i z trudnością można go było powstrzymać od kłótni z nimi. Często wykrzykiwał do nich, że nie są warci bycia żołnierzami dzielnej armii spod Manassass.
Mój towarzysz był dla maruderów bardzo nieprzyjemny, tym bardziej, że wielu nie zasługiwało na takie nagany, byli w fatalnym stanie.

Około godziny 2 po południu dotarłem do naszego pułku w pobliże Chantilly, rodzinnej posiadłości gen. Stuarta. Dowiedziałem się od żołnierzy, że w wyniku walk poprzedniego wieczora, nasz pułk, teraz znacznie przetrzebiony, stracił 2 zabitych i 20 rannych. To była ta bitwa, w której zginął jankeski generał Kearney [gen. brygady Phillip Kearny, o. Sheeran niepoprawnie zapisał jego nazwisko] i jeszcze jeden federalny generał.
Było mi przykro słyszeć, że nasze regimenty tym razem nie poradziły sobie tak dobrze jak zwykle.

Około godziny piątej poniedziałkowego popołudnia, uformowaliśmy linię bojową, z 1st Louisiana Brigade po naszej prawej stronie i pewną liczbą regimentów z Georgii po lewej. Wysłaliśmy tyraliery naprzód, kiedy nagle Jankesi z ukrycia w lesie otworzyli silny ogień w naszym kierunku. Ten ostrzał przywrócił naszym chłopcom dawnego ducha i rozpoczęli oni atak na nieprzyjaciela.
Jakiś nowicjusz pełniący obowiązki adiutanta, galopował wzdłuż naszych linii, krzycząc że Jankesi nadciągają w trzech silnych kolumnach i usiłują obejść i rozbić nasze prawe skrzydło. Ta informacja, która powinna była dotrzeć tylko do generała, wzbudziła panikę w kilku naszych regimentach, przez co mieliśmy bardzo szczupłe siły by przeciwstawić się natarciu wroga. Regiment z Georgii zrejterował, wielu z tych żołnierzy nie było w stanie wrócić do szeregów pomimo wysiłków swoich dzielnych oficerów. W czasie tej bitwy również dwa pułki z Luizjany nie pokazały swojej zwykłej waleczności. Jednak 14th i 5th Louisiana, mężnie trwały na pozycjach, dzielnie walcząc z przeciwnikiem, a w końcu z sukcesem wypierając nieprzyjaciela z pola.

Wzięliśmy do niewoli 1300 jeńców, później widziałem ich apel. Ponieważ musiałem sprawdzić gdzie są nasi zabici i ranni, udałem się do naszego szpitala oddalonego ok. dwóch mil od pola bitwy.
Tej nocy do późnych godzin zajmowałem się tak potrzebami duchowymi, jak i myciem i opatrywaniem tych którzy nie zostali jeszcze stąd odesłani.
Mój stary przyjaciel, pan Miller, towarzyszył mi i starał się ze wszystkich sił pomagać jak najlepiej. Był protestantem i nie uznawał spowiedzi i innych sakramentów. Jednakże chodził między rannymi pytając każdego z nich czy są katolikami, a jeśli tak, wtedy wzywał mnie.

Po zakończeniu posługi przy rannych i zmarłych w Chantilly, o. Sheeran podjął podróż na północ i dołączył do swojej brygady w pobliżu miasta Dranesville. Tam usłyszał wiele domysłów na temat gdzie Jackson poprowadzi swoje wojsko. Po przejściu przez Leesburg 4 września było jasnym, że będą przekraczać Potomak.

4 września

Długo pielęgnowane marzenie niektórych redaktorów i wojskowych z głębokiego zaplecza właśnie zaczęło się realizować. Mieliśmy najechać Maryland. Większość naszych żołnierzy ekscytowała się tą wieścią, sądząc że w Marylandzie tysiące rekrutów zaciągnie się pod nasze sztandary, i dzięki nim zaniesiemy wojnę do kraju nieprzyjaciela, a my już niedługo rozwiniemy naszą flagę na brzegu rzeki Susquehanna. Muszę przyznać, że nie podzielałem tych świetlanych wizji. Raczej patrzyłem na całą sprawę, jak na eksperyment którego wynik był bardzo wątpliwy.


Następnego dnia jak oddziały przeprawiły się przez rzekę do Marylandu, o. Sheeran zanotował:

5 września

Przejechałem powoli na drugą stronę i zanosiłem pokorne modlitwy do Boga żeby ta wyprawa przyniosła korzyści dla sprawy o którą walczyliśmy.

czwartek, 30 października 2014

Stopnie generalskie w Wojnie Secesyjnej 1861-1865


Zapraszamy na naszą stronę internetową, gdzie opublikowaliśmy artykuł pt. "Stopnie generalskie w Wojnie Secesyjnej 1861-1865".
Mogło by się wydawać, że taka kwestia jak liczba generałów podczas Wojny Secesyjnej nie budzi większych kontrowersji. Jednak historycy do dziś badają ilu tak naprawdę generałów służyło podczas tego konfliktu. Również polski historyk, pan Szymon Gołębiewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zmierzył się z tym problemem.

LINK do artykułu
http://csaregiment.pl/pl/artykuly/ludzie/147-stopnie-generalskie-w-wojnie-secesyjnej-1861-1865.html


niedziela, 26 października 2014

Relacja z przemarszu w Górach Stołowych


Zapraszamy na naszą stronę internetową, gdzie znajduje się relacja z przemarszu jaki odbyliśmy na terenie Gór Stołowych w dniach 17-19 października 2014.
W przemarszu wzięło udział 4 członków 14 Louisiana Infantry Regiment i 1 przedstawiciel 58th New York State Volunteers Regiment.

Artykuł znajduje się TUTAJ

A poniżej prezentujemy kilka zdjęć z  przemarszu:






piątek, 19 września 2014

Kapelusze z czasów Wojny Secesyjnej

Żołnierze Konfederacji jako nakryć głowy najczęściej używali kapeluszy. Może to dziwić osoby, które pobieżnie interesują się tematyką Wojny Secesyjnej, ponieważ w powszechnym odbiorze to kepi w kolorze szarym jest "flagowym" nakryciem głowy Konfederatów. Jednak już po pierwszym roku wojny kapelusze stanowiły większość żołnierskich nakryć głowy.


Przyczyna była prosta. Nikt w tamtych czasach nie chodził z gołą głową. Rekrut przychodził do wojska w swoim prywatnym kapeluszu i w nim później służył. Podobnie było z koszulami i kocami - najczęściej używało się tych przyniesionych z domu. Biorąc pod uwagę kłopoty aprowizacyjne na Południu jest to zupełnie zrozumiałe.



Z rekonstruktorskiego punktu widzenia warto zauważyć, że amerykańskie kapelusze z połowy XIX wieku różnią się znacznie fasonem od tych używanych dzisiaj. Z jednym wyjątkiem. Kapelusz, który praktycznie w niezmienionej formie przetrwał do naszych czasów jest melonik.

Planując zakup nakrycia głowy warto mieć na uwadze powyższe uwarunkowania. Na szczęście istnieje kilka sklepów internetowych, gdzie można kupić znakomitej jakości epokowe kapelusze. Poniżej przedstawiamy zdjęcia z dwóch z nich.
Osoby o talentach manualnych, lub posiadające dostęp do pracowni modniarskiej, dzięki bardzo bogatym materiałom fotograficznym mogą pokusić się o zrobienie kapelusza własnoręcznie.

Zdjęcia ze sklepu http://www.dirtybillyshats.com/

Beehive Farmer

Bowler

High Beehive

Low Bowler

Low Crown Beehive

Mosby

Sam Clark

Sugarloaf Crown


Zdjęcia ze sklepu http://benderhats.com/

Bell crown

 Bowler Crown

Dome Top Arabia

Flat Top Bowler

Porkpie

Telescope Crown

I na koniec nieco oryginalnych zdjęć:










środa, 17 września 2014

"Hoover’s Gap", Szwecja, 4-7.09.2014


Początek września podarował nam mieszane uczucia. Odbyły się wtedy dwie, znakomite imprezy, niestety obydwie w tym samym czasie. Oczywiście w obydwu wzięliśmy udział.
O imprezie w morawskim Valdikovie pisaliśmy w przedostatnim wpisie (TU jest link do relacji).

Dzisiaj zapraszamy do przeczytania relacji z "Hoover's Gap", ze Szwecji.

LINK DO ARTYKUŁU

http://csaregiment.pl/pl/imprezy/2014/145--qhoovers-gapq-szwecja-4-7092014.html





poniedziałek, 15 września 2014

Warto przeczytać: Drew Gilipin Faust "This Republic of Suffering."


Książka która chciałbym polecić ma już parę ładnych lat (pierwsze wydanie w 2008 roku) i kiedy ukazała się w Stanach Zjednoczonych była sporym wydarzeniem. Jej autorka, Drew Gilipin Faust, mierzy się w niej z problematyka śmierci. Ktoś powie, co to za wydarzenie, przecież wojna to śmierć. Ta praca jednak zadaje pytania i poszukuje odpowiedzi jak ludzie tamtego czasu patrzyli na śmierć. Tą która mogła ich dotknąć, którą mieli zadać. Jak radzono sobie z żałobą, tą prywatną, osobistą, ale też całego podzielonego narodu. Musimy pamiętać że w krótkiej historii Stanów Zjednoczonych ten konflikt był najbardziej krwawy, takim pozostał po dzień dzisiejszy. Przeszło 600 tysięcy ofiar. To opłakujące ich  rodziny, często poszukujące grobów czy jakichkolwiek informacji o ostatnich chwilach swych ukochanych synów, braci, mężów. To wreszcie morze żałoby i smutku, owa tytułowa "republika cierpienia". Korzystając z bogatej bazy źródłowej autorka stara się pokazać jak żołnierze radzili sobie z możliwością śmierci, jak często godzili się z losem opierając się na swej silnej wierze. Jak starali się pogodzić przykazania "Nie zabijaj" z obowiązkami żołnierza. Jak wielu nie potrafiło tego pogodzić. Znajdowane na polach bitew karabiny, zapchane niemal po wylot lufy ładunkami są nie tylko dowodem na pogubienie się żołnierzy w bitewnym zamęcie, ale także tego że wielu nie potrafiło zabić bliźniego. Nawet wroga. Autorka zabiera nas na pobojowiska i do lazaretów, towarzyszymy grabarzom w ich posłudze i widzimy jakie problemy za sobą ona niosła. Identyfikacja zabitych, kwestie sanitarne, oznaczenie mogił, sprawy rasowe (tak właśnie tak). Makabrycznie brzmią opowieści o szajkach przedsiębiorców pogrzebowych "porywających" ciała poległych, balsamujących je i wymuszających na rodzinach pieniądze za ich oddanie. Towarzyszymy bliskim poległych w kolejnych etapach żałoby. Autorka bada kwestie powstawania cmentarzy wojskowych, podejścia państwa do tego zagadnienia. Policzenia ilu ludzi zabiła ta wojna. Naprawdę warto sięgnąć po tą książkę, szczególnie cenną myślę dla rekonstruktorów. By nie tylko wyglądać jak sprzed 150 laty, ale trochę zrozumieć i poczuć tamtych ludzi i może nieco z tego przenieś na zachowanie w czasie pokazów, biwaków czy bitew. Jeszcze na koniec mały cytat z książki:
"Staramy się nadać naszym śmiercią jakiś sens, tam gdzie nie wiemy czy on w ogóle istnieje Pokolenie wojny domowej doświadczyło poczucia strachu  jaki i nam towarzyszy-że śmierć jest jedynym końcem. Żyjemy starając się rozwikłać tą zagadkę, którą ofiary wojny domowej i ocaleni z niej, już dawno rozwikłali."

środa, 10 września 2014

New Hope Church 1864 - Valdikov 4-7.09.2014



W pierwszy weekend września, na południu Moraw, koło miejscowości Valdikov odbyła się rekonstrukcja starć pod New Hope Church 1864.
Relacja z imprezy już się ukazała na naszej stronie internetowej. Zapraszamy.

LINK DO ARTYKUŁU

http://csaregiment.pl/pl/imprezy/2014/144-new-hope-church-1864-valdikov-4-7092014.html